Forum www.mckinleyhighschool.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dom Parkerów (Chrisa)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.mckinleyhighschool.fora.pl Strona Główna -> Domy uczniów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:56, 03 Maj 2013    Temat postu: Dom Parkerów (Chrisa)

Od razu po powrocie z próby chóru poszedłem do swojego pokoju. Po drodze zahaczyłem o kuchnię szykując sobie coś do jedzenia. Chciałem w spokoju popracować nad swoją muzyką. Lubię remiksować znane, świeże hity z piosenkami z lat 60, 70, 80... . Czułem, że dzięki temu starsze piosenki otrzymują trochę świeżości, natomiast nowe, co można innego powiedzieć, dawnego szyku, który niestety już zanikł. Zwykłem do tego, że wokal nagrywałem sam. Podczas jednego z nich do mojego pokoju wparował Mike.
- Hej młody - powiedział brat siadając na moim łóżku i przyglądając się mojemu pokojowi - Mam do ciebie sprawę. Mógłbyś spytać trenerkę Beiste kiedy szykuje nowy nabór, chciałbym to zobaczyć.
- Nabór był w pierwszym tygodniu szkoły głąbie - powiedziałem wciekły na niego, że mi przerwał pracę - Więc jakbyś mógł...
- Czy ty w ogóle pojawiasz się na treningach? - spytał mnie Mike. Było po nim widać, że nie chce wychodzić - Bo widzisz "Christina". Bardziej przejmujesz się tym chórem niż drużyną.
- A co w tym złego - powiedziałem zlekka zdenerwowany - Poznaję nowych ludzi. Zawieram przyjaźnie. Myślę nawet o tym aby zrezygnować z drużyny.
- Pogięło cię kompletnie?! - wydarł się na mnie - Mam ci przypominać ile miałem zachodu z tym aby trenerka Beiste w ogóle cię rozpatrzyła w naborze. I teraz tak się odwdzięczasz.
- Mike, to było twoje marzenie aby zostać mistrzem a nie moje - powiedziałem spokojnie - Nie rozumiesz, że nie jestem urodzonym sportowcem. Chodziłem na treningi na siłę, ale koniec z tym. Nie wyrabiam się w czasie. Zapisałem się do kółka teatralnego a nie byłem na żadnej próbie.
- Chór, teraz kółko teatralne - zdziwił się Mike - A co później? Balet?
- A nawet jakby - powiedziałem stając przed nim - Co ci do tego?
- To, że jestem twoim bratem - powiedział kładąc rękę na moim ramieniu - Moim zadaniem jest ciebie chronić.
- Ciekawe, że mnie nie chroniłeś jak byłem pogardzany podczas twojego panowania w drużynie
- To było co innego - powiedział broniąc się - Musieli przed kimś czuć respekt. - Zauważył mój otarty notes - The Beatles? Kto ich jeszcze słucha?
- Zdziwiłbyś się - powiedziałem próbując wyrwać mu notes z ręki - mamy w chórze tydzień z ich piosenkami i zostałem wybrany na solistę.
- Ty? - zakpił Mike - Chyba cię już kompletnie pogięło. Myślałem, że po tygodniu przejrzysz na oczy ale nie.
- Jestem tam trzy tygodnie - powiedziałem - I mam zamiar wytrwać do końca. Nie chcę zawieść tych ludzi.
- Ciekawe czy oni powiedzą to samo o tobie - powiedział brat szykując się do wyjścia - Nie zdziw się jeżeli któregoś dnia oberwiesz slushies. Wiem kto może ci to zagwarantować.
- I powiedz tej osobie, że pożałuje za oblanie Claire Valentiane - okrzyknąłem za nim. Zdołał zawrócić
- Ta Claire to twoja dziewczyna? - zdziwił się Mike - Ładna jest?
- Claire to tylko znajoma - powiedziałem a on spojrzał na mnie znacząco - Naprawdę tylko znajoma. Mógłbyś wyjść. Chciałbym poćwiczyć...
- No i to mi się podoba - powiedział Mike klepiąc mnie po ramieniu - Nie trać formy od tego siedzenia.
- "All You Need is Love" przed numerem grupowym - dokończyłem zdanie - Nie chcę się zbłaźnić.
- A idź ty z tym swoim śpiewaniem - powiedział machając na mnie ręką i wychodząc z pokoju. Zamknąłem za nim dokładnie drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:40, 04 Maj 2013    Temat postu:

- Co tak późno dzisiaj? - pierwsze co spotkało mnie w domu to wrzask ojca - Wiesz, która jest godzina?!
- Próba nam się przeciągła - powiedziałem zdejmując kurtkę i torbę. Chciałem podejść do schodów kiedy tata zastawił mi drogę - Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- Nie pozwałem ci wracać o tej godzinie i nadal nie pozwalam - powiedział pokazując na mnie palcem - Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?
- Wątpię - wypaliłem za co ojciec popchnął mnie na ścianę
- Nie będziesz tak się do mnie odzywał - powiedział tata przez zaciśnięte zęby - Gdzie twój szacunek do starszych?
- Świetnie tato - powiedziałem masując obolały bark - Znowu chcesz zesłać na nas Pogotowie Opiekuńcze? Spędziłem tam całe wakacje i nie mam zamiaru tam wracać.
- To ja je ściągnąłem? - wycedził znowu mną popychając. Tym razem mocniej - Gdybyś nie miał takiego długiego języka i nie opowiedział o wszystkim tej całej Shuester nadal byśmy byli normalną rodziną.
- Normalną? - zdziwiłem się. Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać - Tato. Od śmierci mamy nie jesteśmy już normalną rodziną - W drzwiach od salonu zobaczyłem Mike'a - Normalna rodzina się wspiera, a nie. Przez ostatni tydzień nie odezwałeś się do mnie ani słowem, a teraz tylko wrzeszczysz.
- Chris, nie widziałeś mnie jeszcze wściekłego - powiedział tata już zamachując się aby mnie uderzyć. Został odciągnięty ode mnie przez Mike'a
- Leć mały do pokoju - powiedział Mike - Zamknij się na klucz i nie wychodź póki do ciebie nie zadzwonię. Leć!
Postąpiłem jak powiedział Mike. Wbiegłem do pokoju, zamknąłem drzwi na klucz. Dla pewności zastawiłem je komodą. Siadłem przy biurku załamany. Po raz kolejny nie potrafiłem się ochronić. Nie wiedziałem co z sobą począć więc wyjąłem album z rodzinnymi zdjęciami przeglądając je. Spojrzałem na zdjęcie z mojego pierwszego meczu. Uśmiechnięci rodzice, Mike obejmujący mnie. Teraz to wydawało mi się jak ubiegłe życie. Chciałem tylko aby ojciec mnie zaakceptował, nić więcej. Usłyszałem podniesione głosy z dołu. Aby tego nie słuchać włączyłem muzykę na cały regulator oczekując na telefon Mike'a. Położyłem się na łóżku myśląc o całym dzisiejszym dniu, kiedy poczułem wibrację mojej komórki
- Mike - powiedziałem zakłopotany - Co tam się dzieje.
- Już wszystko dobrze - powiedział brat - Mógłbyś otworzyć drzwi? Chciałbym z tobą o tym porozmawiać
- Jasne - powiedziałem rozłączając się i schodząc z łóżka.
Odsunąłem komodę i przekręciłem klucz. Mike szybko je otworzył i równie szybko za sobą zamknął. Miał rozciętą wargę i podbite oko. Widziałem, że miał jakąś siatkę ze sobą.
- Przyniosłem nam coś do jedzenia i picia - powiedział Mike - Lepiej abyśmy na razie nie wchodzili w drogę ojcu.
- Rozumiem - powiedziałem patrząc na niego wystraszony - Jeżeli chcesz się opatrzyć to w łazience mam apteczkę.
- Dzięki młody - powiedział brat kładąc torbę na biurku i kierując się do mojej łazienki. Poszedłem za nim - O co w ogóle wam poszło?
- O godzinę mojego powrotu - powiedziałem przyglądając się mu jak przemywał zadrapania - Ale naprawdę próba nam się przedłużyła, nie mogłem wyrwać się wcześniej bo dzisiaj było moje solo.
- Jak ci poszło z the Beatles? - spytał mnie co mnie wmurowało. Od kiedy on się mną interesuje - Pewnie jak zawsze świetnie.
- Taa - powiedziałem uśmiechając się do niego - "All You Need is Love" wypadło nam świetnie. Zawarłem nową znajomość. Chcemy jutro razem zaśpiewać po próbie chóru. Mógłbyś mnie odebrać ze szkoły? Przepraszam, że się narażałeś.
- Oczywiście, że cię odbiorę i nie masz za co przepraszać - powiedział przyglądając mi się bacznie - Lepiej dla ojca, że trafił na równego sobie przeciwnika. Może w wolnej chwili nauczę cię samoobrony? Takie wieczory mogą zdarzyć się częściej.
- Byłbym wdzięczny - powiedziałem siadając na swoim łóżku - Nie chcę aby to zabrzmiało źle, ale od kiedy się mną przejmujesz?
- Żartujesz sobie - powiedział Mike śmiejąc się. Widząc moją minę od razu spoważniał - Jesteś moim bratem. Może wcześniej tego nie okazywałem ale zależy mi na tobie. Wiesz, przypominasz mi mamę. Też lubiła muzykę, występy a została prawnikiem, chociaż zawsze powtarzała: "Sala rozpraw to...
- ... wieczna sztuka teatralna" - powiedziałem kończąc za niego - Nie wiem czy wiesz ale po liceum nie mam zamiaru wracać do Limy. Chcę dostać się na Yale na wydział prawa.
- Brawo bracie - powiedział Mike uśmiechając się i obejmując mnie ramieniem - Gdybym miał sposobność też był uciekł jak najdalej stąd.
- Czemu nie poszedłeś na studia? - spytałem go - Nawet tutaj, w Limie?
- A kto by mnie chciał - powiedział wzruszając ramionami - Żadna uczelnia mnie nie przyjmie.
- Nie próbowałeś - powiedziałem - Mógłbyś zacząć od przyszłego semestru. Nawet jeżeli będą jakieś testy kwalifikujące to pomogę ci się do nich nauczyć. Nawet jeżeli oznaczałoby to, że sam będę musiał się czegoś nauczyć.
- Jesteś ekstra - powiedział Mike uśmiechając się - Czemu ja wcześniej tego nie zauważałem.
- Też się nad tym zastanawiałem - powiedziałem i wpadłem na pomysł - Chciałbyś posłuchać moich przeróbek?
- Jasne - powiedział siadając na krześle obok biurka - Ale najpierw coś zjedzmy.
- Niech ci będzie - powiedziałem uśmiechając się i siadając obok niego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:21, 05 Maj 2013    Temat postu:

- Na szczęście jeszcze go nie ma - powiedział Mike wracając do mojego pokoju z prowiantem - Tym razem zrobiłem nam coś na ciepło. Zupa z puszki może być?
- Może być - powiedziałem i od razu zabrałem się za jedzenie - Nie wiedziałem, że jestem aż tak głodny.
- Dzisiaj miałeś się z kimś spotkać aby zaśpiewać duet? - spytał mnie Mike - Chyba wam nie przerwałem. A tak na marginesie kim ta osoba jest?
- Ma na imię Elizabeth - powiedziałem i wyjąłem z kieszeni telefon i kartkę na której Lizzy zapisała mi swój numer - Ale woli jak mówimy na nią Lizzy. Mogę cię na chwilę przeszkodzić - powiedziałem pokazując na telefon
- Jasne - powiedział i usiadł w roku biorąc do rąk moją gitarę
"Dzięki za wspaniały dzień. Nigdy jeszcze się tak nie bawiłem. Chris. PS. Ten numer należy do mnie. Zadzwoń jak będziesz chciała pogadać" napisałem do niej wiadomość i dałem znać Mike'owi, że może jeść dalej.
- Więc co do naszego duetu - powiedziałem kontynuując - Zaśpiewaliśmy piosenkę Florence and The Machine - Shake It Up.
- Wysoko podniesiona poprzeczka - powiedział Mike zdziwiony - Ale nie mogliście zaśpiewać coś bardziej młodzieżowego jak np. lady gagę czy bibera?
- Wiesz, że ja takiego chłamu nie słucham - powiedziałem - Tym bardziej, że to był pomysł Lizzy z tym zespołem.
- Nie obrazisz się, że zgrałem twoje przeróbki na swoją komórkę? - powiedział brat niepewnie - Jeżeli ci to nie odpowiada to od razu je usunę.
- Nie usuwaj - powiedziałem śmiejąc się - Nie będę powstrzymywał mojego pierwszego, póki co jedynego, fana aby nie słuchał mojej muzyki.
- Młody - powiedział Mike - Jakich artystów lubiła najbardziej nasza mama?
- Bryana Adamsa i Michaela Buble - powiedziałem nie zastanawiając się - Czemu pytasz?
- Tak właśnie myślałem - powiedział wyjmując z kieszeni spodni już dobrze pogniecione dwie kartki - Na ostatniej płycie Michaela Buble pojawił się ich duet. Słyszałeś go?
- Jeszcze się pytasz - zacząłem się śmiać - Wyczekiwałem tej płyty.
- Nie mów, że ją masz w swojej kolekcji? - zdziwił się Mike - To nawet lepiej. Zaśpiewasz ją ze mną? Ty weźmiesz partię Buble ja Adamsa.
- Będę zaszczycony - powiedziałem przejmując od brata jedną z kartek - Ale będzie jeszcze lepiej jak zagram ją na gitarze
- Chris - powiedział Mike śmiejąc się - Coraz bardziej mnie zadziwiasz

http://www.youtube.com/watch?v=WXX87aKDI50

Chris:
Way back when we started
There was a part of me that knew.
One day you’ll be hiding
And I would lose myself to you.

Chris i Mike:
And I walked all night
Lost in the silent city lights.
Chris:
Thinking of you,
Chris i Mike:
wondering where I lose my mind.

After all I’ve decided
That to live my life again.
After all I’m delighted to be back where we began.
I believe that you can fall in love with me again
And we’ll both be standing tall, after all.

Mike:
Way back when we started
There was a part of you that knew
I was all that you wanted,
But only shadows filled the room.

Mike i Chris:
I was lost, alright,
Lost in the sleepless empty nights.
Mike:
Dreaming of you,
Mike i Chris:
and in those dreams you were still mine.

After all, we’re united,
Yeah, you’re in my arms again.
After all, I’m delighted
Cause the love was there a friend.
I believe that I can fall in love with you again
And I’ll catch your any fall, after all.

Chris:
I was lost, alright,
Lost in the sleepless empty nights,
Dreaming of you, and in those dreams you were still mine.

Mike i Chris:
After all I’ve decided
That to live my life again.
After all I’m delighted to be back where we began.
I believe that you can fall in love with me again
Chris:
Cause I’m with you, I’ll catch you when you fall.
Mike:
Reunited and we made it, after all
Chris i Mike:
And we’ll both be standing tall, after all
Chris:
After all, babe, oh,
Mike:
after all,
Chris i Mike:
after all, after all.

- Mike - nie wiedziałem co powiedzieć - Czemu nie mówiłeś, że masz aż tak dobry głos?
- Bałem się przyznać - powiedział zawstydzony - Zawsze cię podziwiałem za to, że mówisz tak otwarcie o chórze, o teatrze. Skupiłem się na jedynej rzeczy, którą ojciec popierał czyli na footballu.
Usłyszeliśmy otwieranie drzwi wejściowych i upadek kluczyków o podłogę. To mogło oznaczać tylko jedno: Ojciec wrócił.
- Siedź cicho - powiedział Mike na wstępie sprawdzając czy drzwi są dobrze zamknięte - Niech myśli, że śpisz.
- Myślisz, że jest aż tak pijany, że nie zauważy zapalonego światła? - powiedziałem zgaszając światło zanim usłyszałem ojca na schodach
- Chodź do mnie - powiedział Mike przywołując mnie - Schowamy się w twojej łazience. - Może pomyśli, że nie ma nas w domu?
- Świetnie - powiedziałem sarkastycznie, ale wszedłem do łazienki - Nie ma nas w domu a twój samochód stoi na podjeździe.
- Kurw.. - Zaklął Mike trochę za głośno, bo usłyszał go ojciec
- Otwieraj te drzwi bachorze! - ojciec dobijał się do mojego pokoju. Miałem szczęście, że jest tam ze mną Mike - Nie popuszczę ci tego!
- Idź z nim porozmawiaj - powiedział Mike - Ale pod żadnym pozorem nie otwieraj drzwi.
- Otworzę kiedy dojdziesz do siebie - krzyknąłem przez zamknięte drzwi aby mnie usłyszał - Prześpij się. Porozmawiamy rano
- Nie będzie żadnego rano - powiedział waląc pięścią o drzwi. Mimowolnie od nich odskoczyłem - Jak dla mnie możesz nie dożyć rana!
- Co się z tobą stało? - spytałem go spokojnie aby zyskać na czasie. Nie miałem pojęcia co Mike kombinuje z moją komórką, którą mu zostawiłem - Od kiedy zacząłeś pić? Ja i Mike martwimy się o ciebie.
- Niepotrzebnie - powiedział i beknął - To nie twoja sprawa ile i kiedy piję.
- W tym rzecz, że jest - powiedziałem przystawiając ucho do drzwi - Nie chcę abyś skończył w rynsztoku.
- Sam mnie do tego doprowadziłeś - krzyknął do drzwi - Ty i ta twoja pieprzona matka.
- Nie wyrażaj się tak o niej - wrzasnąłem na niego bliski płaczu - Co myśmy ci takiego zrobili, że teraz tak nam się odpłacasz?
- Urodziliście się - powiedział dobijając się do drzwi - To wystarczyło!
- Zadzwoniłem już na policję - powiedział Mike szeptem do mnie - Zaraz powinni być
- Jestem ciekawy co beze mnie poczniecie - powiedział ojciec śmiejąc się - Twój brat jest niczym, zerem. Tylko football mu w głowie. A ty - prychnął - chodząca panienka. Chris, kiedy przedstawisz mnie swojemu chłopakowi?
- Tego już za wiele - wrzasnął na niego Mike, a ja osunąłem się na ziemię - Mnie możesz krytykować ile wlezie. Tak, jestem zerem i tak, wdałem się w ojca - usłyszałem mocniejsze uderzenie o drzwi. Widać słowa Mike'a nie przypadły mu do gustu - Ale nie będziesz poniżał Chrisa, nigdy. Rozumiesz?! Zapamiętaj to sobie - powiedział powoli przekręcając klucz w drzwiach. W oddali było już słychać syrenę policyjną. Otworzył je na oścież i zagrodził ojcu wejście - Chris w tym domu jest nietykalny. Cokolwiek mu zrobisz odpłacę ci tym samym - Mike wiedział, że ojciec ledwo trzymał się na nogach, więc popchnął go i związał mu ręce moim paskiem, który wisiał na drzwiach. Chwilę później usłyszeliśmy pukanie
- Otwierać! Tu policja!
- Policją na mnie! - wściekł się ojciec. Na prośbę Mike'a poszedłem otworzyć
- Dobrze, że panowie już są - powiedziałem oddychając z ulgą
- Było wezwanie w sprawie przemocy domowej - powiedział jeden z funkcjonariuszy wchodząc do środka. Zobaczył Mike'a z uwięzionym ojcem - Teraz rozumiem. Zabieramy pana - powiedział przejmując ojca
- Jest ktoś kto może wami się zająć? - spytał nas drugi funkcjonariusz
- W okolicy mieszkają nasi dziadkowie - powiedział Mike obejmując mnie ramieniem - Dziękujemy, że panowie tak szybko przyjechali. Martwiłem się o młodszego brata - powiedział patrząc na mnie
- Musicie stawić się na komendzie - powiedział przypatrując się nam - Musimy spisać wasze zeznania
- Oczywiście - powiedziałem a Mike podał mi moją kurtkę - Niedługo będziemy
- Więc, dobranoc - powiedział kłaniając się nam i odszedł do radiowozu. Poczekaliśmy aż odjadą jak zamknęliśmy drzwi.
- I co teraz z nami będzie? - spytałem brata - Straciliśmy jedynego opiekuna.
- Zostali jeszcze dziadkowie - powiedział Mike podając mi kubek z herbatą - Na pewno nam pomogą. Nie martw się - powiedział obejmując mnie ramieniem - Nic innego nie mogliśmy zrobić.
- Może i masz rację - powiedziałem patrząc na niego. Po raz pierwszy poczułem, że mogę na nim polegać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:20, 07 Maj 2013    Temat postu:

Po wczorajszej rozmowie z Lizzy obudziłem się pełen życia. Próbowałem wczoraj wyciągnąć od Mike'a jaką to niespodziankę dla mnie przygotował. Odpowiedział tylko, że dowiem się rano. Po obudzeniu wstałem z łóżka i pierwsze co to skierowałem się do kuchni. Już na schodach słyszałem czyjąś rozmowę. Wszedłem do kuchni.
- Słuchaj - powiedziałem na stępie do Mike'a - Albo mi powiesz co to za niespodzianka, albo... - przerwałem widząc osobę z którą rozmawiał. Zdziwiłem się ale uśmiechnąłem się do niej - Ciocia Emily. - powiedziałem przytulając ją. Ciocia była młodszą siostrą mamy i jednocześnie moją matką chrzestną - Co cię do nas sprowadza?
- Ty, Chris - powiedziała siadając za stołem - Jak się czujesz? Nic ci się nie stało?
- Nie - powiedziałem śmiejąc się i usiadłem obok niej - Nie mogę czuć się lepiej.
- To dobrze - powiedziała bawiąc się kluczykami. Wiem, że coś ją trapiło bo sam miałem taki nawyk.
- Czy wszystko z tobą dobrze? - spytałem ją zatroskany - Wiesz, że przede mną nic nie ukryjesz.
- Chodzi o to, że... - powiedziała zacinając się. Bała się spojrzeć mi w oczy - Chcę abyś zamieszkał ze mną, w Columbus. To będzie...
- Nie! - wykrzyknąłem wstając za stołu - Nigdzie się nie przeprowadzam.
- Młody - powiedział Mike próbując mnie uspokoić - Wiesz, że ojciec lada dzień może wyjść na wolność. Nie chcę cię narażać.
- Więc jak do tego dojdzie to przeniosę się do dziadków - powiedziałem opierając się o szafkę - Wiem, że ich nie toleruje, więc będę tam bezpieczny.
- Jesteś pewien? - spytała mnie ciocia Emily - Jeżeli zmienisz zdanie...
- To wiem do kogo się zgłosić - powiedziałem uśmiechając się - Więc, ja mam dla was niespodziankę. Za miesiąc mamy zawody chóru...
- Chóru? - zaśmiała się ciocia - Cała matka, cała matka.
- I wytypowano mnie abym wykonał duet na zawodach - powiedziałem uśmiechając się do nich. Ciocia mnie przytuliła, a Mike przybił ze mną piątkę.
- Zaraz - powiedziała ciocia - Jeżeli to jest duet to z kim będziesz śpiewał? - spytała a ja uśmiechnąłem się mimowolnie - I jaką piosenkę?
- Więc ja i Lizzy - powiedziałem, a Mike'owi wyrwało się: "Wiedziałem!". Puściłem to mimo uszu - zaśpiewamy piosenkę Florance + the Machine - "KIss the Fist".
- Gratulacje - powiedziała ciocia uśmiechając się - Zostanę u dziadków jeszcze kilka dni jakbyś zmienił zdanie.
- Dziękuję ciociu - uśmiechnąłem się do niej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:17, 19 Maj 2013    Temat postu:

Była sobota wieczór. Siedziałem na łóżku patrząc na pokój zawalony pudłami. Sam byłem zdziwiony co tutaj się dzieje. Byłem wściekły, ale nie na ojca tylko na siebie. Czemu to ja muszę się z stąd wynosić? To jest równie jego dom jak i mój. Zszedłem do kuchni, gdzie zastałem Mike'a z ciocią Emily i dziadkami. Od tych kilku dni nie odstępują mnie na krok.
- Spakowałeś się? - spytał mnie na wstępie Mike robiąc mi miejsce przy stole - Nie zostawiaj tego na ostatni dzień.
- Nie chcę się z stąd wynosić - powiedziałem patrząc na blat stołu. Wiedziałem, że się zdziwili tymi słowami bo rozmowy ucichły - Tutaj się wychowałem. Nie będę wiecznie przed nim uciekał. Nie ułatwię mu zadania. Nic z tego.
- Wnusiu - powiedziała zatroskana babcia łapiąc mnie za dłoń - Jesteś tego pewny? Nie wiemy do czego stać waszego ojca. A jeżeli to był dopiero początek?
- Beth - powiedział dziadek obejmując babcię ramieniem - Jeżeli Christopher uważa, że sobie poradzi to nie powinęliśmy mu tego utrudniać. Ale obiecaj mi jedno. Jak spadnie ci przynajmniej jeden włos z głowy to się wprowadzasz do nas.
- Do tego nie dojdzie - powiedział Mike - Już ja na to nie pozwolę. Chodź ze mną - powiedział ciągnąc mnie za ramię. - Czy cię kompletnie pogięło? - wydarł się na mnie jak byliśmy już sami - Nie poradzisz sobie sam z ojcem, a nie mogę stawiać się na każde twoje zawołanie. - Zastanowił się przez chwilę - Dlatego zaraz zaczniemy naukę walki. Przebież się w dresy bo w tym wdzianku nic nie wskóramy - spojrzałem na swoje jeansy i koszulę. Wzruszyłem ramionami i poszedłem się przebrać. Kiedy wszedłem do swojego pokoju moja komórka zaczęła dzwonić. To była Lizzy. Uśmiechnąłem ę pod nosem. Opowiedziałem jej o mojej decyzji. Bardziej niż sobą martwiłem się ją i jej spotkaniem z ojcem. To było dziwne, że po tylu latach chce się spotkać z córką. Pod koniec rozmowy usłyszałem pukanie do drzwi.
- Ty nadal nie przebrany? - zdziwił się Mike. Pokazałem na komórkę, że jestem w trakcie rozmowy. Wywrócił oczami i usiadł przy moim biurku. Nie miałem wyjścia, musiałem skończyć rozmowę.
- Jeżeli jakieś głupie telefony będą ważniejsze niż twoje bezpieczeństwo to zbyt długo nie pożyjesz - powiedział wzburzony Mike
- To był ważny telefon - powiedziałem na swoją obronę - Martwię się o Lizzy a ona o mnie. Chciałem jej tylko przekazać wieści.
- Taa - powiedział uśmiechając się szyderczo - Więc dziewczyna nie ucieknie, a ty weź wreszcie się w garść - powiedział kierując się do wyjścia - Czekam na ciebie w garażu.
Szybko wyciągnąłem pierwsze lepsze spodnie dresowe i koszulkę. Kiedy wszedłem do garażu Mike właśnie rozstawiał worek treningowy.
- Miło, że raczyłeś się zjawić - powiedział przymocowując worek do stojaka - Zaczniemy od przeciwnika, który nie może ci oddać ciosu.
- Więc worek - powiedziałem zagryzając dolną wargę. Niepewnie podszedłem do niego.
Najpierw Mike pokazywał mi podstawowe sposoby obrony. Podczas tego do garażu wszedł wujek Drew, mąż cioci Emily. Uśmiechnął się tylko od nosem i podszedł do nas.
- Mike, Mike - powiedział śmiejąc się - Czego ty uczysz naszego Christophera. - Jak nie lubiłem kiedy zwracał się do mnie pełnym imieniem - Przecież on niczego nie widzi. Więc może to ja będę zadawał ciosy tobie a młody na razie niech się przypatruje - Spojrzeliśmy na siebie z Mike'em niepewni. Wujek to zauważył - Emily o niczym się nie dowie. Więc?
- Niech będzie - powiedział zrezygnowany Mike - Tak powinno nam pójść szybciej. Ale i tak nie wiele wskóramy w jeden dzień. - Mike przypomniał sobie o czymś - Chris, ty masz przerwę pomiędzy lekcjami a chórem?
- Oprócz poniedziałków tak - powiedziałem
- Więc będę po ciebie przyjeżdżał i będziemy trenować w warsztacie. Jestem pewien, że szef nie będzie miał nic przeciwko. - Spojrzał na zegarek - Dobra, nic już dzisiaj nie wskóramy. Nastaw sobie budzik na szóstą, chyba że chcesz abym to ja ciebie obudził. Zaczniemy od małej rozgrzewki w koło osiedla.
Nawet w tygodniu nie wstawałem tak wcześnie, ale nie miałem innego wyjścia - Obędzie się bez budzenia.
Szybko zwinąłem się z garażu aby Mike nie zdążył mnie zatrzymać. Po drodze do pokoju natknąłem się na dziadka
- Chris możemy gdzieś porozmawiać na osobności? - powiedział dziadek. Wpuściłem go do mojego pokoju. - Jesteś pewien, że robisz dobrze?
- Nigdy nie będę pewny - powiedziałem siadając na łóżku. Dziadek przesunął sobie krzesło spod biurka - Ale nie chcę dawać mu tej satysfakcji, że pozbywa się syna z domu. W dodatku syna, który jest dla niego ciężarem.
- Nie mów tak - powiedział dziadek - Na pewno tak nie jest.
- Jest - powiedziałem patrząc na niego - Sam mi to powiedział w twarz.
- Może po wyjściu przejrzy na oczy - powiedział dziadek zastanawiając się - Będzie wiedział, że jak coś przewinie to tam wróci na dobre.
- Teraz miał siedzieć na dobre - wydarłem się wstając z łóżka i zacząłem przechadzać się po pokoju - Mieliśmy mieć z nim święty spokój raz na zawsze.
- To nie jest takie proste Chris - powiedział kładąc mi rękę na ramieniu - Policja nie miała podstaw aby go wsadzić do więzienia.
- Słyszałem to w poniedziałek na rozprawie - powiedziałem załamany - Byłem taki głupi. Gdybym wtedy w czerwcu zrobił obdukcję lekarską to teraz miałbym jakiś dowód na to, a tak nic, nada, null.
- A ta Schuester nie mogła nic wskórać? - spytał mnie dziadek
- A co może szkolny pedagog - powiedziałem wzruszając ramionami - Nikt przecież nie uwierzy na moje i jej słowo.
- Nie będę ci przeszkadzał - powiedział dziadek - Dobranoc Chris
- Dobranoc dziadku - powiedziałem i skierowałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro. Widziałem w nim niewysokiego blondyna, w którego oczach były iskierki zacięcia, chęci osiągnięcia celu. A były tylko dwa cele. Pierwszy, wytrwać z ojcem pod jednym dachem. Drugim natomiast było wygranie zawodów. Wiem, że nasz duet wypadnie nieziemsko. Mam szczęście, że jest przy mnie Lizzy. Nie mogłem uwierzyć, że tak szybko moje życie zmieni się o 180 stopni. Uśmiechnąłem się do swojego odbicia. Wyszedłem z łazienki i pierwsze co zrobiłem to nastawiłem budzik na tą szóstą. Położyłem się w o wiele lepszym humorze. Przed zaśnięciem wspominałem moją pierwszą rozmowę z Lizzy. Uśmiechnąłem się pod nosem. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:10, 24 Maj 2013    Temat postu:

Zbliżała się godzina chóru a ja leżałem z gorączką w łóżku. Na szybkiego wysłałem wiadomość Lizzy: Uprzedź wszystkich, że nie będzie mnie dzisiaj na chórze. Przeziębienie mnie dopadło."Położyłem komórkę na komodzie i włączyłem swoją kolekcję filmów muzycznych i tanecznych. Kiedy dopadała mnie jesienna chandra lub choroba to tylko one mi pomagały. Po wystartowaniu filmu usłyszałem pukanie do pokoju. W drzwiach pokazał się tata
- Przyniosłem ci ciepły rosół i herbatę - powiedział tata stawiając tacę na moim łóżku - Powinieneś leżeć.
- Wstałem tylko włożyć płytę - powiedziałem kładąc się z powrotem
- Nie powinienem był puszczać cię na zajęcia chóru - powiedział z żalem - Przez to z tobą jest jeszcze gorzej.
- Nie mogłem upuścić zajęć - powiedziałem - Zbliżają się zawody, mamy przesłuchania do szkolnego przedstawienia...
- Byś trochę przystopował - powiedział siadając na moim łóżku - Wiem, że nie jestem dobrym ojcem, ale przynajmniej teraz mnie posłuchaj.
- To ty mnie posłuchaj - powiedziałem chyba zbyt szorstko - Chór i kółko teatralne to jedyne miejsca gdzie mogę spędzać czas z ludźmi jak ja. To moi przyjaciele, nie mogę od tak - prysłem palcami - zostawić ich na pastwę losu. Mam śpiewać w duecie na zawodach, więc chcę dowieść, że podjęli dobrą decyzję.
- Niech ci będzie - powiedział tata machając na to ręką - Tylko obiecaj mi, że przez weekend nie wychodzisz z łóżka. Umowa stoi? - spytał podając mi rękę
- Stoi - powiedziałem uśmiechając się i uścisnąłem mu rękę. - A teraz pozwolisz, że zjem tego pysznego rosołku według przepisu babci...
- Wiesz - powiedział tata drapiąc się po głowie - Ten akurat rosół jest z torebki. - Wyplułem wszystko co miałem w ustach - Ale zadzwonię do babci po przepis na wyśmienity rosół.
- Dziękuję tato - powiedziałem wypijając herbatę duszkiem aby zniwelować smak "zupy". Oczywiście musiałem poparzyć się w język. Sięgnąłem szybko po butelkę wody obok łóżka
- Chris, Chris - powiedział tata śmiejąc się i wychodząc z pokoju z tacą w ręku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:20, 26 Maj 2013    Temat postu:

Po skończonym obiedzie poszedłem się położyć. Nie czułem się jeszcze zbyt dobrze, o ile nawet nie gorzej. Idąc po schodach znowu zakręciło mi się w głowie i upadłem na stopnie. Usłyszałem kroki Mike'a. Krzyknął widząc mnie lezącego.
- Młody wstań - powiedział próbując mnie postawić na nogi. Niestety nadaremnie. Moje nogi były jak z waty. - Co się z tobą dzieje?!
Te ostatnie słowa sprowadziły do nas tatę. Od razu do nas podbiegł.
- Nie mam sił się ruszyć - ledwo mogłem mówić a co dopiero wstać. Zauważyłem, że tata wyjmuje komórkę i wybiera jakiś numer.
- Pogotowie? - powiedział przerażony - Nie wiem co jest z moim synem. Upadł na schody i nie ma siły wstać...
Po tych słowach straciłem przytomność w ramionach Mike'a.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chris Parker




Dołączył: 14 Kwi 2013
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:20, 29 Maj 2013    Temat postu:

Wreszcie wróciłem do domu. Miałem wyjść przed południem ale były problemy w laboratorium więc moje wyniki przyszły z opóźnieniem. Pierwsze co zrobiłem to nastroiłem swoją gitarę.
- Ani nie myśl, że pójdziesz dzisiaj na chór - powiedział tata grożąc mi palcem - Powinieneś wypoczywać a nie włóczyć się po mieście.
- Nie będziesz mnie chyba trzymał siłą w domu? - powiedziałem śmiejąc się - Nie rozumiesz, że w przyszłym tygodniu mamy zawody i mam tam zaśpiewać duet? Nie chcę zawieść moich przyjaciół.
- Dobra - powiedział tata ustępując - Zawiozę cię i odbiorę - ja kiwnąłem na to głową - oraz przyjdę na te zawody w przyszłym tygodniu.
- Zgadzam się - powiedziałem uśmiechając się
- Aha, nie zapomnij wziąć ze sobą insuliny - powiedział wychodząc z mojego pokoju - Nigdy nic nie wiadomo.
- Rozumiem - powiedziałem odstawiając gitarę i wychodząc z nim.
- Obiad dla ciebie - powiedział Mike podając mi talerz - Wszystko według przepisów od pani doktor.
- Tato, myślisz, że to będzie zjadliwe? - powiedziałem grzebiąc widelcem w talerzu - Niezbyt dobrze to wygląda.
- To pierwszy samodzielnie zrobiony posiłek przez Mike'a - powiedział tata uśmiechając się do mnie - Więc możesz się domyślić smaku - Już miałem zjeść pierwszą porcję jak wróciłem widelcem na talerz - Mądre posunięcie Chris, mądre posunięcie. Bym zapomniał - powiedział tata zmieniając temat - ciocia Emily dzwoniła, że ma znajomości w firmie zajmującymi się OmniPod'ami, więc jedziemy do niej na weekend. Wyjeżdżamy w piątek wieczorem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.mckinleyhighschool.fora.pl Strona Główna -> Domy uczniów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin