|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tayla Frost
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:51, 23 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Kolejny raz w tym tygodniu weszłam do sali tanecznej. Rozejrzałam się po niej i schowałam w najodleglejszym kącie, by nikt mnie nie znalazł zbyt wcześnie. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do Rachel, Santany, Kurta, Blaine'a, Finna i Danny'ego. Nie dałam rady. Matka nie żyje. Nie potrafię dłużej tego ciągnąć/. Następnie odnalazłam numer Caroline, Claire, Lizzy, Dereka oraz Lany. Raz kozie śmierć. Wybacz mi każdą krzywdę, którą Ci wyrządziłam. Więcej tego nie zrobię. Po tym wyłączyłam telefon i wyciągnęłam ramkę ze zdjęciem.
- Mamo, już za chwilę będę z tobą - powiedziałam, sięgając po sztylet. Wyjęłam go z futerału i przyłożyłam do lewego przedramienia. Lekko przycisnęłam czubek i poczułam ciepłą strużkę spływającą po ręku. To jeszcze nie była główna żyła, ale powoli do niej docierałam. Na razie obserwowałam skapującą na ziemię krew. - Niewiele nas dzieli, mamo, tak niewiele - powtarzałam. Powoli zaczynał rozmazywać mi się obraz. Miałam wrażenie, że ktoś ściemnia światło, ale dobrze wiedziałam, co się dzieje. - Już idę, mamusiu, czekaj na mnie - szepnęłam, osunęłam się do pozycji leżącej i pogrążyłam w ciemności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Caroline Lawerence
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:25, 23 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Wychodząc z sali chóru usłyszałam, jak ktoś złapał mnie za ramię.
- Caroline, czekaj! - okazało się, że to Lana - Chcę iść z tobą, bo chciałabym o czymś z tobą pogadać. Dokąd idziesz?
- Do sali kółka tanecznego - na dźwięk tych słów dziewczynie zrzedła trochę mina - Wiesz, zauważyłam, że coś się ostatnio z Taylą dzieje. Zresztą od zawsze coś się działo, ale teraz się o nią... martwię.
Lana spojrzała na mnie wielkimi oczami z olbrzymim niedowierzaniem. No tak, to nie jest normalne, że się o kogoś martwię.
- Masz rację, ten facet jest dziwny i w sumie też chciałabym jej pomóc. - uśmiechnęła się do mnie - Oczywiście, jeśli tylko będę w stanie.
Doszłyśmy szybko do odpowiedniej sali. Drzwi były uchylone. Ciarki na moich plecach nie wróżyły nic dobrego. Weszłam pierwsza, a za mną moja znajoma. To, co zobaczyłam, zbiło mnie z nóg. Ogromna kałuża krwi. Blada jak trup Tayla leżąca bezwładnie na posadzce. Byłam w stanie powiedzieć tylko jedno.
- O kurwa mać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Caroline Lawerence dnia Pią 16:14, 24 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lana Butler
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:33, 23 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Zmroziło mnie. Poczułam, że nogi się pode mną uginają. Przed oczami stanął mi inny obraz, bardzo podobny. Mój młodszy brat, leżący na podłodze. Płomienie wokół... Nie... Nie pozwolę by to się skończyło w ten sam sposób. Nie mogę przeżywać tego wszystkiego jeszcze raz. Podbiegłam do Tayli, starając się myśleć trzeźwo. Szybko wyjęłam z torby apaszkę, którą zawsze przy sobie nosiłam i zawiązując ją stworzyłam prowizoryczną opaskę uciskową. Nachyliłam się do Tayli, próbując wyczuć czy oddycha. Nie potrafiłam dostrzec oddechu, nie czułam pulsu. Zrobiło mi się gorąco.
- Tayla, idiotko, coś ty narobiła! - powiedziałam pod nosem, zaczynając masaż serca. - Nie pozwolę Ci umrzeć słyszysz?
Słyszałam jak Caroline dzwoni po pogotowie. Trzydzieści uciśnięć, dwa wdechy. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Żyj dziewczyno! - krzyknęłam nie zważając na wszystko dookoła. - Nie zniosę następnej śmierci, rozumiesz? MASZ ŻYĆ!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lana Butler dnia Czw 23:39, 23 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caroline Lawerence
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:44, 23 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Lana podbiegła do Tayli i zaczęła stosować pierwszą pomoc. Ja szybko ocknęłam się, chwyciłam komórkę, żeby zadzwonić do mojej mamy - akurat miała dyżur w szpitalu. Wtedy zobaczyłam, że mam nieodebranego smsa. Kiedy go przeczytałam, łzy napłynęły mi do oczu. Z całego serca żałowałam, że byłam tak głupia i nie pomogłam jej wcześniej. Szybko znalazłam numer i od razu, kiedy moja mama odebrała, przejęłam inicjatywę.
- Mamo, mam poważny problem. Moja... koleżanka próbowała popełnić samobójstwo. Jesteśmy w szkole Podcięła sobie żyły. Lana zrobiła opaskę uciskową i teraz prowadzi resuscytację. - urwałam, żeby z płaczem dodać - Mamo, ona nie oddycha. Proszę, mamo, przyślij do nas karetkę jak najszybciej, proszę - zaczęłam płakać, wpadłam w rozpacz - ona nie może umrzeć, mamo pomóż jej!
- Spokojnie córeczko, już karetka jest w drodze. Ale cały czas mów mi, jaki jest jej stan!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lana Butler
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:57, 23 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Prowadziłam resuscytację przez cały czas. Dziękowałam bogu, że po sprawie z bratem, nauczyłam się jej. Faktycznie, nie przepadałyśmy za sobą z Taylą, ale nigdy nie życzyłam dziewczynie śmierci. Zanim się zorientowałam, łzy ciekły mi po policzkach i po brodzie. W myślach ciągle powtarzałam sobie "Zacznij oddychać. Zacznij oddychać do cholery. Nie pozwolę Ci umrzeć." Caroline ciągle informowała mamę o stanie Tayli. Nagle dziewczyna odetchnęła głęboko. Przytknęłam ucho do jej piersi. Usłyszałam bicie serca. Niesamowicie słabe, ale jednak biło. Z ulgi aż odetchnęłam głęboko. Spojrzałam na jej przedramię. Moja chusta była cała we krwi. Niezbyt ten materiał nadawał się na opaskę uciskową, był zbyt elastyczny. Odwiązałam szal, po czym spojrzałam na Caroline, ale pokręciła głową. Zaczęłam się gorączkowo zastanawiać, czym mogłabym zatamować krwawienie. Westchnęłam. Chwyciłam za swoją bluzkę, nawet nie myśląc o tym, że Sue zapewne zabije mnie, kiedy dowie się że zniszczyłam swój uniform. Rozerwałam ją od dołu, odrywając gruby pasek materiału, nie zastanawiając się, że oto mój najgłębiej skrywany sekret wyszedł na jaw. Zawiązując strzęp na przedramieniu Tayli, usłyszałam jak Caroline głośno wciągnęła powietrze. Obejrzałam się na nią, i tak jak myślałam, z szeroko otwartymi oczami przyglądała się mojej bliźnie.
- To nic takiego... - wydusiłam łamiącym się głosem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lana Butler dnia Czw 23:59, 23 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caroline Lawerence
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:03, 24 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Uwierzyłam Lanie na słowo. Za bardzo działała na mnie cała ta sytuacja, krew i oczekiwanie na pomoc. Jakby to był zupełnie inny świat. Nagle do sali wpadli sanitariusze i przejęli Taylę z rąk Lany. Jedyna rzecz, jaką byłam w stanie powtarzać w kółko, to żeby nas nie rozdzielili, że ma tylko nas, że jestem córką pani Lawerence, że musimy z nimi jechać. Wtedy członek ekipy powiedział:
- Opatrunki założone, kroplówka podłączona, jedziemy. A wy z nami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lana Butler
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 9:53, 24 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Ucieszyłyśmy się z Caroline, że pozwolili nam jechać, a sanitariusze pogratulowali nam przytomności umysłu i podziękowali za utrzymanie jej przy życiu do czasu ich przyjazdu. Kiedy już usiadłyśmy, ratownicy po podłączali Taylę do mnóstwa urzędzeń monitorujących życie. Słysząc, pikanie, wskazujące na bicie serca uspokoiłam się odrobinę i odetchnęłam. Caroline chwyciła mnie za rękę. Odwzajemniłam uścisk. W takich momentach, nie trzeba słów. Cieszyłyśmy się, że mamy siebie nawzajem. Nagle przez myśl przeszedł mi Nate. Miałam ogromną ochotę do niego zadzwonić, potrzebowałam wsparcia. Zdałam sobie sprawę, że naprawdę go potrzebuję. Że właśnie w takich chwilach, dowiadujemy się co jest dla nas naprawdę ważne. Kiedy jednak miarowe pikanie zamieniło się w długi głośny pisk, nie miałam czasu na rozmyślania. Spojrzałam przestraszona na Caroline, której oczy również rozszerzyły się ze strachu.
- Ma zapaść - wykrzyknął jeden z sanitariuszy. - Cholera, tracimy ją!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lana Butler dnia Pią 9:54, 24 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tayla Frost
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 211
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:19, 24 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Kiedy stoimy na granicy — obojętnie na czym ona polega — czas przestaje mieć
jakiekolwiek znaczenie. Stawiamy czoła naszym niespełnionym marzeniom. Przypominamy sobie wszystkie zaprzepaszczone nadzieje. A przede wszystkim stajemy naprzeciw własnemu przeznaczeniu.
Granica życia i śmierci wygląda dokładnie tak samo. Może wydaje nam się, że jest nieco inna, ale wcale tak nie jest. Jedyną różnicą jest bardzo okrojony wybór, jakiego musimy na niej dokonać. Ale przecież wcześniej również zdarzały się sytuacje, w których mieliśmy ograniczone pole manewru. Przedtem. Za życia.
Decyzja jest prosta. A może tylko się taka wydaje. Życie lub śmierć. Wybór podejmowany raz, niosący ze sobą poważne konsekwencje. Tam lub z powrotem. Światło lub ciemność.
— Odsuńcie się!
Słyszałam w oddali głosy. Chciałam siebie zobaczyć, ale nie mogłam.
— Już czas. Pozwólmy jej odejść.
— Ludzie, ruszcie się! Nie możemy się poddać! To rozkaz! Słyszycie mnie? To rozkaz.
Po chwili wszystkie odgłosy zaczęły ucichać. Czułam się, jakbym z każdą sekundą była coraz dalej od tych ludzi i wydarzeń.
Moje ciało stawało się coraz lżejsze i lżejsze…
Nagle moim oczom ukazała się znajoma twarz. Kobieta o jasnych, słomianych włosach i licznych zmarszczkach zdradzających jej wiek, uśmiechała się do mnie zachęcająco. Stała w dziwnych okrągłych drzwiach, wyciągając w moją stronę rękę. Rozpoznałam od razu tą postać.
Była to moja mama.
Stałyśmy naprzeciwko siebie, a smutne uśmiechy rozjaśniały nam twarze. Mama miała na sobie swoją ulubioną błękitno-białą sukienkę w paski. Bez słowa podała mi rękę. Zdawało się, że w jej oczach zalśniły łzy. Zawahałam się przez krótką chwilę. Przez umysł przemknęła mi jak strzała myśl, że może powinnam zrobić krok w tył i wrócić do życia. Do rzeczywistości, w której nie było matki, w której nigdy nie znałam ojca ani prawdziwego uczucia, gdzie zostawiła mnie osoba, na której mi tak bardzo zależało, gdzie nie miałam przyjaciół, bo nie mogłam im pozwolić, by się do mnie zbliżyli przez Ryana. Nie, nie chciałam tego ciągnąć. Podjęłam decyzję jeszcze za życia - więcej nie zniosę. Moje serce zabiło mocno. Ale czy po raz ostatni?
Przede mną triumfował przystanek Śmierć.
Przystanek Życie odchodził w zapomnienie. Znikał raz na zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tayla Frost dnia Pią 14:22, 24 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Claire Valentine
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 21:58, 31 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Stanęłam przed salą taneczną. Boże, nareszcie! Bez względu na wszystko, to zawsze było miejsce, dzięki któremu na mojej twarzy pojawiał się szczery uśmiech. Wreszcie miała czas, żeby zajrzeć tu choć na chwilę, tylko była mała przeszkoda: czy te doskonale znane mi drzwi są już otwarte. Trzeba się przekonać. Położyłam dłoń na klamce, którą szybko nacisnęłam. Ku mojej uldze, Jasmine zostawiała już otwartą salę Szybko rzuciłam torbę i po prostu porwałam się muzyce w słuchawkach. Nareszcie wypłynęła ze mnie energia, ta pozytywna (a była jakaś?) jak i negatywna. Wcześniej napisałam do Darrena. Jak chcesz pogadać, jestem tam, gdzie zawsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Darren Mellark
Dołączył: 21 Kwi 2013
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:47, 31 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Czytając sms Claire miałem uśmiech na ustach,w końcu będziemy sami i muszę to wykorzystać.Wyszedłem z audytorium,gdzie wcześniej Tayla i Nate dali niezły popis, udałem się wprost do sali tanecznej.Uchyliłem drzwi,dziewczyna tańczyła ze słuchawkami na uszach,kiedy mnie zobaczyła ruszyła w moim kierunku.Przyciągnąłem ją do siebie i uniosłem do góry tak by mogła opleść nogami mój pas, a ręce zarzucić na szyję.Nasze twarze dzieliły centymetry,wciąż będąc w tej pozycji udałem się w stronę leżących w kącie materaców.Położyłem ją na nich delikatnie, samemu zbliżając się i nachylając do niej.Dziewczyna chyba pomyślała o tym samym co ja, bo jej usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami.Moje ręce znalazły się na jej tali,pod jej koszulką.Błądziły i poznawały górne części ciała,po chwili moje palce wplotły się w jej blond włosy. Z czasem nasze wargi zaczęły ze sobą współgrać, całowaliśmy się coraz namiętniej.Poczułem jej delikatne dłonie na moim torsie,nie zauważyłem nawet kiedy to się stało,ale dolne guziki mojej koszuli były rozpięte.Byliśmy młodzi i buzowało w nas pożądanie i wzajemna fascynacja. Delikatnie przejechałem językiem po jej miękkich ustach.Po czym wsunąłem go w jej rozchylone wargi.Robiło się naprawdę gorąco dlatego nagle oderwaliśmy się od siebie, nie chciałem żeby sprawy posunęły się za daleko, nie teraz i nie tutaj.Brakowało mi nie tylko tej więzi emocjonalnej,ale i fizyczności.Spojrzałem jej w oczy, a potem opuściłem wzrok na nasze ciała, uśmiechnąłem się na widok naszych pomiętolonych ubrań, oboje nadal ciężko oddychaliśmy.Przypomniał mi się wczorajszy dzień: zajęcia chóru, rozmowa z Trentem i fakt ich wspólnego wyjazdu,dostałem wprawdzie zaproszenie,ale nie mam zamiaru z niego skorzystać.Mimo że wizja weekendu bez niej nie napawała mnie optymizmem,dlatego chciałem się nią nacieszyć póki mogłem.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem.Nie przywitałem cię tak jak chciałem,ale mam nadzieję,że chociaż pożegnanie ci się podobało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Darren Mellark dnia Pią 23:46, 31 Maj 2013, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Claire Valentine
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:45, 31 Maj 2013 Temat postu: |
|
|
Od momentu, kiedy Darren pojawił się w drzwiach sali, uśmiechnęłam się szeroko. Czułam, jakby cała złość i niepewność wobec niego ulotniła się w ciągu sekundy. Dlatego bez wahania pozwoliłam na wszelkie gesty z jego strony, chociaż przyznam, że kiedy jego dłonie zniknęły za moją koszulką, poczułam pewien dyskomfort. Po prostu targnęły mną wspomnienia, które w ogóle nie powinny się pojawić, jednak szybko udało mi się je stłumić przez pożądanie, które mną zawładnęło. Wyjątkowo szybko udało nam się pokonać tę barierę, która dzieliła nas dzień wcześniej. Jęknęłam cicho w chwili, kiedy się od siebie oderwaliśmy, ale wiem, że to głównie dla naszego dobra. Wtuliłam się w chłopaka, nadal leżąc na materacu.
- Ja też.- szepnęłam, nie wiedząc, co mam dalej powiedzieć. Widać, że raczej nie byłam mu obojętna. Tylko szkoda, że nie chciał lecieć z nami do Nowego Jorku.
- Więc pożegnanie będzie krótkie, bo jutro wieczorem będę tu z powrotem. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz- mrugnęłam zalotnie. Powoli zaczynam przypominać samą siebie. Dobry początek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Darren Mellark
Dołączył: 21 Kwi 2013
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:06, 01 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Kiedy mój oddech powoli wracał do normalnego rytmu,emocje opadły,a ciało się rozluźniło.Poczułem jak coś uciska mnie w mojej tylnej kieszeni.No tak przecież po to głównie tu przyszedłem,a prawie był zapomniał.Wyjąłem srebrną błyskotkę.
-Ostatnim razem znalazłem twoją bransoletkę w mojej szafce,dlatego kupiłem ci nową - widniał na niej oczywiście napis Courage,zakładając ją na rękę dziewczyny kontynuowałem - ciężko musiałem na nią pracować-zaśmiałem się- więc myślę,że choćby z tego względu tak łatwo się jej nie pozbędziesz.Na odwrocie wygrawerowałem datę naszego pierwszego pocałunku i nasze inicjały.Mam nadzieję,że będzie ci zawsze towarzyszyć-spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem- Tyle mówię,a czy ona ci się w ogóle podoba? Blaine pomagał mi ją wybierać ma już doświadczenie w tych sprawach.- kiedy powiedziała mi,że wraca już jutro wieczorem ucieszyłem się- To świetnie,nie mogę się doczekać kiedy to powtórzymy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Claire Valentine
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:19, 01 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
-Romantycznie- zagwizdałam cicho. -Tak, Blaine ma świetny gust- pokazałam wisiorek, który dostałam w szpitalu.- Tak, już zdążyliśmy się ze sobą poznać . Oraz, kolejny raz? Może kiedyś- usiadłam na niego okrakiem z wyrazem triumfu. – I pracujesz? Jak, gdzie, kiedy?- mruczałam kusząco, zaczynając całować jego szyję. Najpierw powoli, delikatnie, po czym łagodnie podgryzałam skórę. Z ust Darrena wydobył się jęk, który stłumiłam długim pocałunkiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Darren Mellark
Dołączył: 21 Kwi 2013
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:17, 01 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Spodobało mi się to,że Claire przejęła inicjatywę.Kiedy na mnie usiadła poczułem kojące ciepło,które rozprzestrzeniało się po całym ciele.Dotyk jej rozpalonych ust przysparzał mnie o dreszcze.Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej tak,że nie było już między nami żadnej wolnej przestrzeni .Zacząłem całować okolicę jej szyi i wystające obojczyki,w przerwach na oddech udało mi się wymamrotać - Faktycznie piękny ten wisiorek,co do pracy to czasem w weekend pomagam w warsztacie u ojca Matta, no i uczę przedszkolaków podstaw gry na gitarze - wróciliśmy do pocałunków,które z każdym kolejnym były coraz bardziej żarzące.Teraz chyba sala taneczna stanie się moim ulubiony miejscem w szkole.Kiedy dziewczyna ponownie kąsała moją szyję,mówiłem biorąc głębsze oddechy - Moi rodzice i siostra wyjeżdżają jutro do znajomych, na cały tydzień.Jeśli będzie chciała to któregoś dnia możesz wpaść, a mamie powiesz,że nocujesz u koleżanki.Nie myśl,że to jakaś niemoralna propozycja -spojrzałem na nią,uśmiechając się intrygująco - pokój Alice będzie wolny także , no chyba że wolisz - nie zdążyłem dokończyć,bo poczułem jej wargi na swoich. Kątem oka spojrzałem na zegarek,westchnąłem, bo wiedziałem,że zbliża się czas rozstania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Claire Valentine
Dołączył: 13 Kwi 2013
Posty: 235
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:16, 01 Cze 2013 Temat postu: |
|
|
Cały czas czułam na sobie jego gorący oddech. Położyłam sobie jego dłonie na plecach, które w jednej chwili przesuwały się powoli po moim tyłku. Zachichotałam cicho, powoli rozpinając górne guziki od koszuli.
- Co proponujesz? Ty i ja, sami przez całą noc? Na dodatek w środku tygodnia...Maraton horrorów!- krzyknęłam z entuzjazmem, na co Darren spojrzał na mnie z niedowierzaniem. To wprawiło mnie w jeszcze głośniejszy śmiech.- No co, kocham horrory. Najlepiej klasyczne.
Zauważyłam coś, co mnie zaniepokoiło.
- Cholera, drzwi są otwarte!- zerwałam się z chłopaka i pognałam w tamtym kierunku. Już trzymałam klucz, który wyjęłam spod materaca i chciałam zaryglować drzwi, ale kiedy miałam zamiar to zrobić, stanęłam twarzą w twarz z Trentem, który, delikatnie mówiąc, nie był zadowolony.
- Samolot odlatuje za godzinę, więc lepiej, jakbyśmy się już stąd ulotnili. - Nagle jego spojrzenie złagodniało. Podzielał moje zainteresowanie tańcem.- Więc to tu ćwiczysz? Ou...chyba w czymś przeszkodziłem. Cześć- rozglądając się po sali, oczywiście dostrzegł Darrena, który miał do połowy rozpiętą koszulę. Chłopacy spojrzeli po sobie.- Ach, ta młodzież, nie uważacie, że to zdecydowanie za szybko?
- Zamknij się- znienacka wskoczyłam Trentowi na plecy, czując radość i zażenowanie jednocześnie. Tak, musiałam zostawić swojego obecnego chłopaka, i udać się z byłym do mojego rodzinnego miasta. Szybko przytuliłam Darrena.
- Będę jutro wieczorem- szepnęłam, po czym skierowałam się do wyjścia. Trent nie ruszył się z miejsca.
- Idziesz?
- Zaraz. Stary, ona uwielbia łaskotki, to prowadzi do...- zaczął Trent, ale ja szybko pociągnęłam go za rękę.
- Nie przesadzasz czasami?- rzuciłam, nieco zawstydzona. On natomiast wybuchnął śmiechem. Oboje wyszliśmy z sali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|